Nie znam jednej dobrej odpowiedzi na to pytanie. Ale są dwie kwestie, których jestem pewna: 1)...
Feedback i emocje cz. 1
Ten post będzie dla mnie bardzo niewygodny, niekomfortowy. Dlaczego? Ponieważ w sumie to nie lubię mówić o sobie. Jestem raczej z tych, co słuchają, niż z tych co mówią.
A jak mówię, to o ideach, konceptach, niekoniecznie o tym, co we mnie siedzi.
Dlaczego jednak zdecydowałam się trochę odsłonić?
W Bee Talents w pewnym momencie stałam się osobą, do której inni przychodzili z prośbą o radę w zakresie udzielania informacji zwrotnej. Dostałam również zaproszenie do podzielenia się swoim doświadczeniem w stosowaniu podejścia Radical Candor na Poznańskim HR Meet-upie.
W pierwszej kolejności byłam zdezorientowana, przecież o feedbacku powiedziano już wszystko… A ja, mogę jedynie powtórzyć to, co przeczytałam.
Chwilę później dotarło do mnie jednak, nikt oprócz mnie nie powie o feedbacku z mojej perspektywy. A skoro chcą ze mnie brać przykład, to ma być z mojej perspektywy. A jeżeli ma być z mojej perspektywy, to muszę się trochę odsłonić…
Zaznaczam, że to, co mam do przekazania to nie są prawdy objawione, to nie są teorie potwierdzone badaniami, to są moje doświadczenia i przemyślenia.
Weź dla siebie to, co Ci odpowiada, a to, co Ci nie odpowiada - odłóż na półkę.
Co ukształtowało moją perspektywę?
- Wieloletnia praca w dwóch organizacjach, które miały kulturę organizacyjną bardzo otwartą na feedback i stały rozwój (nie tylko kompetencji twardych, ale też miękkich): Bee Talents oraz Cognitis.
- Zainteresowanie inteligencją emocjonalną, które rozpoczęło się od przeczytania książki Daniela Golemana, a doprowadziło do tego, że stało się centrum mojej pracy magisterskiej (a studiowałam ZZL).
- Chrześcijaństwo - jestem chrześcijanką i czytam biblię; czasem regularnie, czasem niezbyt; cytaty z biblii, stając mi przed oczami, nie raz pomogły zatrzymać się i zastanowić nad dalszym działaniem; będę je wykorzystywała w tekście.
No to jedziemy.
Spośród wszystkich tekstów o feedbacku, które czytałam i wszystkich koncepcji, z którymi miałam szansę się zapoznać, najbardziej rezonuje ze mną RADICAL CANDOR i na tym modelu opieram całą wypowiedź.
RADICAL CANDOR - co to takiego?
Radical Candor, czyli Radykalna Szczerość. To podejście do do przekazywania feedbacku, które w książce o tym samym tytule opisała Kim Scott.
Osoby, które chcą szczegółowo poznać to podejście, odsyłam do materiałów zewnętrznych: youtube, strona internetowa, książka.
Aby zrozumieć tę serię wpisów, trzeba wiedzieć jedynie to, że podstawą przekazywania informacji zwrotnych są:
- osobista troska - postawa, w której troszczymy się o osobę, której przekazujemy feedback;
- bezpośrednia konfrontacja - umiejętność, przekazania informacji bez owijania w bawełnę i unikania trudnego meritum.
Zdecydowałam się rozłożyć na części pierwsze dwa składniki Radical Candor i pokazać skąd u mnie wzięła się postawa osobistej troski oraz umiejętności, pozwalające na bezpośrednią konfrontację.
OSOBISTA TROSKA
👉👉👉Aby zatroszczyć się o innych, musisz najpierw zatroszczyć się o siebie
Czy niewidomy może prowadzić niewidomego? Czy obaj nie wpadną do dołu?
Łukasza 6.39
Co mam tutaj na myśli?
Na pewno nie chodzi mi o bycie niewidomym, tj. uszkodzenie zmysłu wzroku.
Chodzi mi o bycie ślepym na motywacje (własne i cudze), emocje (własne i cudze), ale też konsekwencje słów i działań.
Kilka lat temu miałam taką sytuację...
Koleżanka w pracy często i chętnie mówiła o swoich sukcesach. Robiła to zarówno w formie autokudosów, ale też podając siebie jako przykład skutecznego działania na spotkaniach zespołowych. Gdy zrealizowała jakieś zadanie z sukcesem, dzieliła się tym z całym zespołem. Bardzo tego nie lubiłam. Drażniło mnie to zachowanie. Wydawało mi się to próżne, nieskromne, zarozumiałe. W pewnym momencie postanowiłam “przekazać feedback”. W czasie rozmowy powiedziałam jej, że te zachowania, mówienie o swoich sukcesach, sprawiają, że wygląda na zarozumiałą i że ona zniechęca do siebie ludzi. Oczywiście, że zrobiło jej się przykro. (A jeżeli to czytasz, i pamiętasz, to bardzo Cię przepraszam!). Kilka dni później, przyszła kolej na feedback w moją stronę. Koleżanka ta, poszła do kolegi z zespołu pogadać. Nie żeby się pożalić, czy skarżyć. Poszła smutna i zdezorientowana, żeby się wygadać. Ten kolega powiedział mi tak (a jeżeli to czytasz, to dziękuję Ci za to!) “Karo, to jest twój problem, a nie jej. To ty musisz zastanowić się, dlaczego ciebie tak to denerwuje. Nie ma nic w złego w tym, że ktoś cieszy się i mówi o swoich sukcesach”. Oczywiście była to prawda. Gdy zaczęłam się zastanawiać dłużej nad tą kwestią, okazało się, że po pierwsze mam kompleksy, a po drugie wbrew temu co mówiłam innym i co mi się wydawało, lubię być chwalona i tak na prawdę zżerała mnie zazdrość. |
Trochę słabe….co nie?
Chciałam zrobić coś dobrego i pokazać koleżance, że jej zachowanie wymaga poprawy, ale … byłam ślepa! Nie rozumiałam, dlaczego widzę w mówieniu o swoich sukcesach coś złego, coś wymagającego zmiany.
Nie byłam w dobrej pozycji i dobrej postawie, aby dać wartościowy feedback.
Pokażę jeszcze drugi przykład, w którym bycie “ślepym” staje na drodze do przekazania informacji zwrotnej. Kiedy byłam w swojej pierwszej w życiu pracy, miała miejsce taka sytuacja.
Szefowa (CEO, z innego kraju, a pracowałam w korporacji) wysłała comiesięczną wiadomość z gratulacjami do wybranych pracowników. Z uwagi na mały błąd, z podpięciem naszych skrzynek mailowych, wiadomość ta nie dotarła do kolegi z naszego zespołu, który również otrzymał to wyróżnienie. Od razu pomyślałam, jak głupio musiałoby się zrobić CEO, jakby uświadomiła sobie, że wysłała wiadomość z gratulacjami, która nie dotarła do adresata. Na głos, siedząc obok szefa naszego polskiego oddziału powiedziałam: “A może napiszę do niej, że mamy ten błąd w aliasach i mail nie dotarł do <<imię kolegi>>? “Szef spojrzał na mnie szczerze rozbawiony i powiedział: “TY chcesz pisać do <<imię i nazwisko CEO>>? Nie nie nie, nie rób tego”. Już wiesz jak się poczułam? Jak mały skrępowany nic nie znaczący robaczek, co najwyżej pionek, ale na pewno nie jak osoba, której zdanie ma jakąkolwiek wartość, a której feedback mógłby coś dobrego wnieść. Jestem pewna na 100%, że każdy człowiek doświadczył w życiu podobnej sytuacji, która kazała nam myśleć, że nie warto się odzywać, bo przecież nikt i tak nie weźmie nas na poważnie. A ja do dzisiaj żałuję, że nie wysłałam tego maila do CEO! W końcu CEO też człowiek, co nie? |
O jakim typie ślepoty była ta anegdota? O byciu ślepym na swoją wartość.
Ok, czyli jak przestać być ślepym? Jak zadbać o siebie?
Zacznij od SAMO
Samo - świadomość ⤵️
Samo - wiedza ⤵️
Samo - ocena ⤵️
Samo - akceptacja 🎉
Nie jestem psycholożką, jednak z moich kilkuletnich obserwacji wynika, że te cztery kroki, prowadzą do zdrowego poczucia własnej wartości, które zdecydowanie wspiera postawę osobistej troski.
I tutaj oczywiście mogłabym się rozpisać i opowiedzieć jak pracowałam nad własną samoświadomością, samowiedzą, samooceną i samoakceptacją.
Ale no… to nie ten post. Jak mnie namówicie to kiedyś napiszę.
PAMIĘTAJ
Jesteś pełnowartościowa/ -y, dokładnie tak jak inni ludzie!
To, co mówisz jest wartościowe, tak jak to co mówią inni ludzie!
Część 2. Tu